Sztuka pod tytułem:
„Nieoczekiwane zdarzenia” ®
Scenariusz: Michał Drewnicki
®
Akcja sztuki odbywa się na
wsi. Motywem powieści jest przyjazd (powrót) do Polski mężczyzny, który będąc nastolatkiem
przez przypadek został wepchnięty do pociągu jadącym do Włoch, by po dziesięciu latach wrócić do
kraju.
Prolog: „Niefortunny odjazd
bohatera”
Scena rozgrywa się na dworcu.
Tłok, dużo ludzi, wszyscy szukają swojego pociągu.
Jedna rodzina (naszego
bohatera) żegna wujka, który wyjeżdża (Ojciec, Matka, Babcia, Syn…). Jednak w
wyniku ścisku jaki panuje, syn zostaje wepchnięty do wagonu. Krzyczy
przeraźliwie, jednak przy gwarze jego głos nie jest słyszalny. Pociąg odjeżdża,
rodzice z początku nie zauważyli zniknięcia syna, dopiero po chwili dociera to
do nich. Koniec sceny.
Światło: W większości czasu
równomierne, kilka razy mignie lekko, zmniejsza się i znów wraca jako
odzwierciedlenie jadącej kolei. Po scenie gaśnie całkowicie.
Dźwięk: Dominują odgłosy
tupania nóg, szeptów, pociągów. W chwili odjazdu pociągu naszego bohatera: Nie
płacz kiedy odjadę.
Scena I: Dialog
{Ojciec, Matka, Syn, Wujek,
Babcia, Konduktor, Turyści}
{rodzina idzie w stronę
pociągu}
Matka: Tylko niech wujek
pamięta o rodzinie! Wujek zadzwoni po dotarciu do Neapolu?
Wujek: Zadzwonię, zadzwonię!
Jak mógłbym zapomnieć o najbliższych {zdecydowanym głosem, z uśmiechem}
Ojciec: Właśnie {całuje wujka
w rękę} niech wujek nie zapomina o swojej… biednej… rodzinie…{mówi to
litościwym, błagalnym głosem}{w chwili mówienia biednej matka szturcha go
zdecydowanie}
Matka: Napisz kochaniutki do
nas! Najlepiej jak najczęściej, jak zdrowie i w ogóle
Babcia: I nie zapominaj synku
o swojej starej matce. Pamiętaj co ci tłumaczyłam przez te wszystkie lata! Nie
daj sobą pomiatać! Garda wysoko!
Wujek: spokojnie matka! Ma
się te talenty.. nie…
Syn: Wujek!
Wujek: Piotruś!
Syn: Wracaj szybko do nas,
jak najszybciej!
Wujek: spokojnie… niebawem
wrócę, a wtedy… o mój pociąg… konduktor wzywa.. żegnajcie…
Matka: pa
{ludzie zaczynają przeć,
wujek upada niezauważony, wpychają syna do pociągu, krzyczy}
Syn: mamo… tato..aaa {krzyk
ginie wśród zgiełku}
{pociąg odjeżdża, rodzina
macha}
KONIC SCENY
Scena I:
Rozpoczyna się słowami:
„dziesięć lat później”
Scena toczy się na tym samym
dworcu. Tym razem dostawiono ławkę. Na niej trzech pijaczków, którzy mają za
zadanie komentować zaistniałe sytuacje.
Przyjeżdża pociąg. Z drzwi
wychyla się „głowa”, rozgląda się.
Nagle ktoś krzyczy: „ A
przesuń się pan, ludzie chcą przejść”. Wypycha osobę z pociągu. Spada!
Światło: Na początku ciemno,
potem jednolite, szare.
Dźwięk: Odgłos
przyjeżdżającego pociągu.
Scena II: Dialog
Syn, przypadkowy turysta,
Dziadki
{wychyla się głowa, krzyk}
Turysta: Przesuń się pan!
Ludzie chcą przejść! {wypycha „głowę” z drzwi, spada!}
Syn: Aaa
Turysta: turyści {kiwając
głową}
Syn: {leży na ziemi, mówi coś
pod nosem, zdenerwowany}{wstaje, otrzepuje się, zaczyna krzyczeć} POLSKA!!!
{chwyta się za głowę} POLSKA!!! {zaczyna śpiewać poloneza, kręci się w
kółko}{Przechodzi jakaś kobieta bardzo szybkim krokiem, na szpilkach, podchodzi
do niej, całuje w policzek, ta wali go torebką i odchodzi}{cieszy się bardzo,
pada na ziemię}
Dziadek I: Ty Ździsek patrz…
a temu to co ?
Dziadek II: Najwyraźniej
podróżny
DI: Ale się przewrócił? Może
mu pomóc? Albo coś wypił? E? {patrzy na swoją flaszkę}
DII: Zostaw! Jaki to pociąg był?
Dziadek III: Z Włoch
DII: To wszystko wyjaśnia!
{dumnie} Tam we Włoszech to upały ciągle są, więc i choroby tropikalne! Taka
lokomocyjna, to skąd myślisz jest? E?
DIII: {z paniką} Jeszcze nas
zarazi! Uciekajmy!
DII: Nie! U nas naród uodporniony, zna swoje lekarstwa
{wzrok na flaszki, wszyscy}
DI: Napijmy się!
Wszyscy: Ta.. jes..
{syn odchodzi!}
DIII: Za jego zdrowię! {po
chwili} A powiedz mi jak myślisz? Po co on u nas?
DI: Nie wiem
DII: Był kiedyś taki Włoski
film.. o kozach! Może poszedł za przykładem i hodowla mu w głowie.
DI: Ale że co? Bo jakoś ja to
nie rozumie! U nas? Niby czemu, przecie u niego chyba lepiej nie?
DII: Nie koniecznie! Powiem
ci Tomuś, że u nas ziemia tańsza, a i społeczeństwo ciemne! Rzuci psie
pieniądze i ludzie polecą mu do pracy {wzdycha} cwana bestia!
DIII: A jak się ten film
nazywał?
DII: Ojciec Chrzestny
{zaczyna padać}
{Bohater wstaje, idzie w
stronę dziadków, pod dach}
DI: Pasowało by zagadać {szeptem}
DIII: Toż to Włoch, po
jakiemu chcesz z nim gadać?
DI: No jak to po jakiemu? Ale
ty głupi jesteś no, telewizji nie oglądasz?
DII: jak ma oglądać skoro
odcięli?
DI: E! To ja wam powiem!
Zagadajmy po Europejsku, bądź co bądź w Uni jesteśmy nie?
DII: oh.. jaki ty naiwny
jesteś, za dużo telezakupów się naoglądałeś. Znam trochu Włoski!
DIII: Tak wiemy, z filmu!
{podchodzą do niego}
DII: Ciao Bella…yy…salutare
di Polonia{witamy w Polsce}…Piacere di conoscerti {miło
cię poznać}
Syn:
Ciao Bella? Pan mnie chyba z kimś pomylił. Ja jestem normalny
{chrząka}{poprawia krawat czy kołnierzyk}
DI:
{do DII} Znowuś się wygłupił {do syna}: Witamy w Polsce, co do nas pana
sprowadza?
Syn:
Można powiedzieć, że interesy
DII:
A można wiedzieć z jakiej branży? Bo my panu możemy pomóc, znamy, jak to mówią
potrzeby rynku, ale oczywiście nie za darmo {hmm}
Syn:
Dobrze się składa. Nie wiedzą panowie co u rodziny Mostowiaków? Dalej mieszkają
w tym domu?
DI:
Mieszkają, mieszkają, wiedzie im się marnie, syna stracili i w ogóle…
Syn: Aha,
to dziękuje panom bardzo, dowidzenia!
DIII:
Najwyraźniej rodzina!
DII: Ja
go gdzieś widziałem, ale sobie Nie przypomnę
DI:
Ma taki dziwny wyraz twarzy
DIII:
Nie oczekuj zbyt wiele po turystach! Przyjadą, pokręcą się trochę, pomarudzą i
wyjadą, a u nas bałagan jak był tak pozostał!
Wszyscy:
Zdrowie {flaszki w górę}
Scena II:
Matka i ojciec w domu, w
pomieszczeniu krzesła, stół i łóżko
Ojciec: Ciężkie czasy!
Najpierw syn zaginął, potem komornik… co się dzieje?!
Matka: Nie narzekaj tyle
Ojciec: (bierze cygaro} Podaj
zapałki
Matka: Ja ci dam tu kopcić!!!
Ojciec: Kubańskie! Najlepsze!
Matka: Ta… Kubańskie…
Chińskie chyba. Domu potem nie mogę dowietrzyć!
{uderzenia w drzwi, ktoś się
dobija, matka wystraszona}
Matka: Rany Boskie
Ojciec: Cicho!
Matka: Może Milicja… co od
nas chcą?
Ojciec: Cicho mówie!
Matka: Jezu drogi, drzwi
wyłamią
Ojciec: Żywcem nas nie wezmą…
podaj siekierę
Matka: {biegnie po siekierę}
Masz
Ojciec: {Pluje wielokrotnie
na ręce i szykuje się} Schowam się tutaj, a ty na mój sygnał otworzysz drzwi
Matka: A jak nam coś zrobią? {do siebie}
Ojciec: Trzy… Dwa… Jeden…
Teraz!!!
{syn wpada do domu, ojciec
robi z daleka ciężki zamach nad głową, lecz na widok syna siekiera wypada mu z
rąk}
Ojciec: Synek?
Syn: Mamo! Tato! Jak dobrze
was znowu widzieć, tyle lat!
Matka: Jaśku, Jasiczku, co
się z tobą działo tyle czasy! Myśliśmy, że nie żyjesz!
Syn: Długo by opowiadać
Ojciec: Mój synu! Wyrosłeś,
cieszę się , że wróciłeś!
Syn: Jak dobrze was widzieć,
po dziesięciu latach wrócić do rodziny, znowu zobaczyć te wspaniałe tereny,
lasy, drzewa, cud!
Ojciec: To powiedz w
przybliżeniu, gdzie byłeś?
Syn: We Włoszech, wtedy na
stacji…
Ojciec: We Włoszech? To nas
tu o mało komornik do grobu nie wpędził, a ty wakacje last minute urządzasz?
Syn: Ale tato…
Ojciec: Jednak ta siekiera to
chyba nie na darmo przyniesiona!
Matka: A uspokój się stary,
mało ci kłopotów!
Światło na pijaczków na
ławce:
DI: Jaki piękny obrazek
DIII: Toż to awantura na sto
fajerek
DI: Właśnie.. ty tego nie
pojmiesz to jest inne życie
DII: Jak byłem mały to mama
mi mówiła, że nie ma kochającej rodziny bez awantury co jakiś czas
DIII: I co?
DII: Patrz {podwija nogawkę}
tu mam ślad po kiju, tu… {na brzuch} po bacie…
a
tu… {na rękę} to moja ulubiona {z dumą} matka tak się wściekła, że nawet
patelnia pękła, to były czasy!
DI: Ale jak na twojej ręce?
DII: Nie! Na ścianie, tylko
odłamek mnie ugodził!
DI: I co teraz?
DII: Z matką?
DI: Nie
DII: Z ręką?
DI: Nie!
DII: To z czym?
DI: Z patelnią!
DII: Na złomie wzięli,
jeszcze zarobiłem, taka siła miłości!
{Koniec}
Scena III:
W domu. Stół na środku,
krzesła. Uczta z okazji powrotu syna.
Na początku przychodzi ojciec
z synem, gazeta na krześle, ojciec ją bierze rozkłada.
Ojciec: To powiedz synu,
gdzieżeś to dokładnie był.
Syn: aaa.. Pociąg, do którego
zostałem wepchnięty dojechał do Neapolu. Z początku myślałem, że jestem w
Polsce, bo dworzec jakby podobny, śmieci wszędzie, tylko inaczej pachniało.
Ojciec: Pizzą?
Syn: Nie.. delikatnie mówiąc
to stęchlizną, u nas co najwyżej to kapustą dawało.
Ojciec: Po twoim stroju widzę, żeś nie głodował?
Syn: W rzeczy samej, zaraz po
przyjeździe do Neapolu, podeszło do mnie dwóch panów, zaproponowali pracę i..
Ojciec: I..?
Syn: Mieszkanie!
Ojciec: To fantastycznie!
Syn: Taa… do dziś czasami nie
mogę się wyprostować.. tak mnie w krzyżu łamie {nachyla się nad stołem, chce
wziąć ciastko}{łapie się za plecy) aał…
Ojciec: Basia, Basia!
Matka: Nie Basia tylko
Prostamol
Syn: O nie nie nie nie, mi
już samemu przejdzie!
Matka: Jak chcesz
Ojciec: To co robiłeś, że
złapałeś taką dolegliwość?
Syn: Nic tata nie słyszał? W
telewizji o tym mówili. Obóz pracy to był. Musiałem charować, tyrać godzinami,
spać się nie dało, bo sąsiad łóżko wyżej sikał na głowę w nocy, a szczurów to
normalnie… multum, ale to akurat dobrze, jedzenie było
Ojciec: Ty synuś nie krzycz tak, bo widzę, żeś zarobił
Syn: Taa…nie pamięta ojciec
przysłowia? Pierwszy milion trzeba ukraść, w tym wypadku tylko garnitur i
kilkanaście tysięcy, ale zawsze to coś
{po chwili}
O… byłbym zapomniał,
przywiozłem wam prezenty
Ojciec: Kradzione? Do tego
ręki nie przyłożę, komornik i tak już na gospodarstwie siedzi…
Syn: Spokojnie, za Ojro
kupione { bierze do ręki swój neseser}
Dla ojca specjalnie… Włoska
Chałwa… jest miękka, lecz w dużych ilościach zakleja twarz
Ojciec: Dziękuje {ze
zdziwieniem}
Syn: Dla taki Prosto ze
słonecznej Italii zapałki wodoodporne, długie do pieca, można pogrzechotać
{grzechota}
Matka: Oj dziękuje skarbie
Ojciec: No i z czego tu się
cieszyć? Z kawałka białej masy i grzechotki?
Syn: A ojciec to od razu
niezadowolony… to był tylko taki wstęp… na teraz…
Wszystkiego dowiecie się w
swoim czasie… niebawem… nie wszystko jeszcze ustalone, więc nie chce mówić o
niczym
Ojciec: Dobra, dobra…
{matka przynosi zupę}
Matka: Proszę synku jedz
Syn: Oj dziękuje mamusiu
Ojciec: Nie ma to jak pyszna
zupa, żono moja!
{zaczynają jeść}{syn zaczyna
się dławić}{wyciąga sznurówkę z zupy}
Syn: Co to u diabła jest?
Matka: a przesadzasz,
przesadzasz, wpadło coś najwyraźniej i tyle.
Syn: W takim razie jak już
nie jestem głodny. Dziękuje mamo
Ojciec: Ja też dziękuje
Matka: To ja odniosę
{matka odnosi i wraca}
Syn: Z racji mojego powrotu,
przygotowałem wiersz okazjonalny! {z dumą}
Ojciec: Wal synu, nie
oszczędzaj starego ojca!
Syn” hmm {chrząka, staje na
krześle}
„Polsko! Kraino moich marzeń
od małego
Będąc daleko, nie zapomniałem
twojego
Zapachu, bo tu na wsi cuchnie
przeraźliwie.
Modliłem, modliłem się do
Boga gorliwie
Bym tu kiedyś wrócił, bo
jednak sentymenty
Cieszą lub przeszkadzają, jak
wódka dla mendy
W kraju tak dalekim, jak
banan na drzewie
Przez kilka zim długich
czułem się w potrzebie,
Bo wszędzie dobrze, lecz w
domu najlepiej równo
Choć tam mleko i miód, tutaj tylko
gówno”
{przy mówieniu gówno, mówi
gu-głośno, w-cicho, no-pod nosem}
Matka: Brawo, brawo, piękne!
Ojciec: { patrzy groźnie na
matkę, kiwa głową} Nie będę owijał w bawełnę: Mickiewicz to z ciebie nie będzie
{głupi śmiech}
Matka: Oj przestań… starał się
chłopak, to trzeba docenić
Syn: Co to? Ktoś puka? To ja
otworzę
Matka: Ojciec, choć do
sypialni, naprawisz krzesło {wychodzą}
{syn u drzwi}
DI: Witam szanownego pana!
{ściąga czapkę, skuleni, jakby pokłony}
Jak zdrowie jeśli można
spytać?
Syn: Nie narzekam!
DII: Miło to słyszeć, czy nie
wspomógłby nas wielmożny pan małą darowizną?
Syn: A na co panom pieniądze?
DIII: Na towar luksusowy, ale
i tutejszy! Dobra, bo Polska jak to mówią!
Syn: Niech już będzie! Macie!
{daje w łape 10zł} Tylko mam jedną prośbę {groźnie} Zróbcie ….{szeptem}
{chwilę tłumaczy} {wychodzą}
Syn: {głośno} Matka! To ja
idę się położyć!
Matka: {z innego pokoju} Śpij
dobrze! Aha jeszcze jedno, prąd po dziesiątek odcinają…
{ściąga buty, marynarkę, chce się położyć, lecz gaśnie
światło}
Syn: Halo, Halo, proszę nie
gasić, halo, czy można stąd zadzwonić na miasto? Pytałem się o coś! Małżonka
się niepokoi!
{gasną stopniowo wszystkie
światła}{dziadki wchodzą z latarką po chwili}
DI: Cicho być… ciii.. śpi
DII: Trza go obudzić.
{idą kucając}
DIII: Żeby się jego ojciec
nie obudził, bo dopiero będzie..
DII: Pssst! Panie.. obudź się
pan!
Syn: Co jest… { budzi się
energicznie}
DII: Wszystko ustalone i
gotowe według pana zaleceń…
Syn: Dobrze
DIII: A opłata manipulacyjna?
Syn: {sięga do kieszeni
marynarki} Macie….
{Dziadki całują rękę}
{odchodzą zafascynowani}
Syn: Tylko ma być dobrze
zrobione…
{zaczyna się ubierać we frak,
muszkę, pisze list i kładzie go na stole, wychodzi w pośpiechu}
{matka nad ranem budzi się i
przychodzi do pokoju i nie zastaje syna}
Matka: Jezus Maryja! Gdzie on
jest? Mężu!!! Chodź szybko!!! Obudź się no… szybko! Jezus Maria!
Ojciec: Czego krzyczysz tak z
rana!
Matka: Synuś! Gdzie on? Znowu
nam zaginął!
Ojciec: Eee! Pewnie wyszedł
za potrzebą!
Matka: Pewnie znowu go
porwali!
Ojciec: Nie kompromituj się
kobieto, nie kompromituj!
Patrz na stół! List nam
zostawił! Czytaj…
Matka: „Drodzy rodzice!
Musiałem wyjść! Jeśli przyjdziecie do Opery o godzinie 20 dzisiaj dowiecie się
kim naprawdę jestem! Pa
Ojciec: Widzisz?
{wychodzą}
Matka:
Scena VI:
Ciemno na prawie całym
obszarze, na przodzie lekkie światło, by było widać postacie..
Ojciec: Po co on nas tu
sprowadził?
Matka: Miał swój cel pewno.
Ojciec: Ciekawe jaki? Znowu
jakieś nudy…
Matka: Przestał byś już
marudzić, on tu dla nas niespodziankę urządza..
Ojciec: Nie mogę się
doczekać… { z ironią}
Matka: Siadaj…
{z tyłu sceny chórek, tzn.
wiele osób, stojących jak chórek}
{wychodzi osoba w peruce,
blond, jak Rubik} { zaczyna machać batutą, zaczynają klaskać}
„Niech mówią, że to nie jest
miłość” zaczyna lecieć, oni tylko ruszają ustami, dwóch niby solistów, skrócona
wersja tego! Syn jest przebrany za Rubika, w smokingu i peruce! W czasie tego
dziadki robią bydło! Przewracają! (by nie było monotonnie)
Grają…
{KONIEC} ®