GG: 7145884 Sztuka pod tytułem: „Nieoczekiwane zdarzenia” ®

Sztuka pod tytułem: „Nieoczekiwane zdarzenia” ®

Scenariusz: Michał Drewnicki ®

 

Akcja sztuki odbywa się na wsi. Motywem powieści jest przyjazd (powrót) do Polski mężczyzny, który będąc nastolatkiem przez przypadek został wepchnięty do pociągu jadącym  do Włoch, by po dziesięciu latach wrócić do kraju.


Prolog: „Niefortunny odjazd bohatera”

Scena rozgrywa się na dworcu. Tłok, dużo ludzi, wszyscy szukają swojego pociągu.

Jedna rodzina (naszego bohatera) żegna wujka, który wyjeżdża (Ojciec, Matka, Babcia, Syn…). Jednak w wyniku ścisku jaki panuje, syn zostaje wepchnięty do wagonu. Krzyczy przeraźliwie, jednak przy gwarze jego głos nie jest słyszalny. Pociąg odjeżdża, rodzice z początku nie zauważyli zniknięcia syna, dopiero po chwili dociera to do nich. Koniec sceny.

 

Światło: W większości czasu równomierne, kilka razy mignie lekko, zmniejsza się i znów wraca jako odzwierciedlenie jadącej kolei. Po scenie gaśnie całkowicie.

 

Dźwięk: Dominują odgłosy tupania nóg, szeptów, pociągów. W chwili odjazdu pociągu naszego bohatera: Nie płacz kiedy odjadę.

 

Scena I: Dialog

{Ojciec, Matka, Syn, Wujek, Babcia, Konduktor, Turyści}

 

{rodzina idzie w stronę pociągu}

Matka: Tylko niech wujek pamięta o rodzinie! Wujek zadzwoni po dotarciu do Neapolu?

 

Wujek: Zadzwonię, zadzwonię! Jak mógłbym zapomnieć o najbliższych {zdecydowanym głosem, z uśmiechem}

 

Ojciec: Właśnie {całuje wujka w rękę} niech wujek nie zapomina o swojej… biednej… rodzinie…{mówi to litościwym, błagalnym głosem}{w chwili mówienia biednej matka szturcha go zdecydowanie}

 

Matka: Napisz kochaniutki do nas! Najlepiej jak najczęściej, jak zdrowie i w ogóle

 

Babcia: I nie zapominaj synku o swojej starej matce. Pamiętaj co ci tłumaczyłam przez te wszystkie lata! Nie daj sobą pomiatać! Garda wysoko!

 

Wujek: spokojnie matka! Ma się te talenty.. nie…

 

Syn: Wujek!

 

Wujek: Piotruś!

 

Syn: Wracaj szybko do nas, jak najszybciej!

 

Wujek: spokojnie… niebawem wrócę, a wtedy… o mój pociąg… konduktor wzywa.. żegnajcie…

 

Matka: pa

 

{ludzie zaczynają przeć, wujek upada niezauważony, wpychają syna do pociągu, krzyczy}

 

Syn: mamo… tato..aaa {krzyk ginie wśród zgiełku}

 

{pociąg odjeżdża, rodzina macha}


KONIC SCENY

 

Scena I:

Rozpoczyna się słowami: „dziesięć lat później”

Scena toczy się na tym samym dworcu. Tym razem dostawiono ławkę. Na niej trzech pijaczków, którzy mają za zadanie komentować zaistniałe sytuacje.

 

Przyjeżdża pociąg. Z drzwi wychyla się „głowa”, rozgląda się.

Nagle ktoś krzyczy: „ A przesuń się pan, ludzie chcą przejść”. Wypycha osobę z pociągu. Spada!

 

 

Światło: Na początku ciemno, potem jednolite, szare.

 

Dźwięk: Odgłos przyjeżdżającego pociągu.

 

 

Scena II: Dialog

 

Syn, przypadkowy turysta, Dziadki

 

{wychyla się głowa, krzyk}

 

Turysta: Przesuń się pan! Ludzie chcą przejść! {wypycha „głowę” z drzwi, spada!}

 

Syn: Aaa

 

Turysta: turyści {kiwając głową}

 

Syn: {leży na ziemi, mówi coś pod nosem, zdenerwowany}{wstaje, otrzepuje się, zaczyna krzyczeć} POLSKA!!! {chwyta się za głowę} POLSKA!!! {zaczyna śpiewać poloneza, kręci się w kółko}{Przechodzi jakaś kobieta bardzo szybkim krokiem, na szpilkach, podchodzi do niej, całuje w policzek, ta wali go torebką i odchodzi}{cieszy się bardzo, pada na ziemię}

 

 

Dziadek I: Ty Ździsek patrz… a temu to co ?

 

Dziadek II: Najwyraźniej podróżny

 

DI: Ale się przewrócił? Może mu pomóc? Albo coś wypił? E? {patrzy na swoją flaszkę}

 

DII: Zostaw!   Jaki to pociąg był?

 

Dziadek III: Z Włoch

 

DII: To wszystko wyjaśnia! {dumnie} Tam we Włoszech to upały ciągle są, więc i choroby tropikalne! Taka lokomocyjna, to skąd myślisz jest? E?

 

DIII: {z paniką} Jeszcze nas zarazi! Uciekajmy!

 

DII: Nie!  U nas naród uodporniony, zna swoje lekarstwa {wzrok na flaszki, wszyscy}

 

DI: Napijmy się!

 

Wszyscy: Ta.. jes..

 

{syn odchodzi!}

 

DIII: Za jego zdrowię! {po chwili} A powiedz mi jak myślisz? Po co on u nas?

 

DI: Nie wiem

 

DII: Był kiedyś taki Włoski film.. o kozach! Może poszedł za przykładem i hodowla mu w głowie.

 

DI: Ale że co? Bo jakoś ja to nie rozumie! U nas? Niby czemu, przecie u niego chyba lepiej nie?

 

DII: Nie koniecznie! Powiem ci Tomuś, że u nas ziemia tańsza, a i społeczeństwo ciemne! Rzuci psie pieniądze i ludzie polecą mu do pracy {wzdycha} cwana bestia!

 

DIII: A jak się ten film nazywał?

 

DII: Ojciec Chrzestny

 

{zaczyna padać}

{Bohater wstaje, idzie w stronę dziadków, pod dach}

 

DI: Pasowało by zagadać {szeptem}

 

DIII: Toż to Włoch, po jakiemu chcesz z nim gadać?

 

DI: No jak to po jakiemu? Ale ty głupi jesteś no, telewizji nie oglądasz?

 

DII: jak ma oglądać skoro odcięli?

 

DI: E! To ja wam powiem! Zagadajmy po Europejsku, bądź co bądź w Uni jesteśmy nie?

 

DII: oh.. jaki ty naiwny jesteś, za dużo telezakupów się naoglądałeś. Znam trochu Włoski!

 

DIII: Tak wiemy, z filmu!

 

{podchodzą do niego}

 

DII: Ciao Bella…yy…salutare di Polonia{witamy w Polsce}…Piacere di conoscerti {miło cię poznać}

 

Syn: Ciao Bella? Pan mnie chyba z kimś pomylił. Ja jestem normalny {chrząka}{poprawia krawat czy kołnierzyk}

 

DI: {do DII} Znowuś się wygłupił {do syna}: Witamy w Polsce, co do nas pana sprowadza?

 

Syn: Można powiedzieć, że interesy

 

DII: A można wiedzieć z jakiej branży? Bo my panu możemy pomóc, znamy, jak to mówią potrzeby rynku, ale oczywiście nie za darmo {hmm}

 

Syn: Dobrze się składa. Nie wiedzą panowie co u rodziny Mostowiaków? Dalej mieszkają w tym domu?

 

DI: Mieszkają, mieszkają, wiedzie im się marnie, syna stracili i w ogóle…

 

Syn: Aha, to dziękuje panom bardzo, dowidzenia!

 

DIII: Najwyraźniej rodzina!

 

DII: Ja go gdzieś widziałem, ale sobie Nie przypomnę

 

DI: Ma taki dziwny wyraz twarzy

 

DIII: Nie oczekuj zbyt wiele po turystach! Przyjadą, pokręcą się trochę, pomarudzą i wyjadą, a u nas bałagan jak był tak pozostał!

 

Wszyscy: Zdrowie {flaszki w górę}

 


Scena II:

Matka i ojciec w domu, w pomieszczeniu krzesła, stół i łóżko

Ojciec: Ciężkie czasy! Najpierw syn zaginął, potem komornik… co się dzieje?!

 

Matka: Nie narzekaj tyle

 

Ojciec: (bierze cygaro} Podaj zapałki

 

Matka: Ja ci dam tu kopcić!!!

 

Ojciec: Kubańskie! Najlepsze!

 

Matka: Ta… Kubańskie… Chińskie chyba. Domu potem nie mogę dowietrzyć!

 

{uderzenia w drzwi, ktoś się dobija, matka wystraszona}

 

Matka: Rany Boskie

 

Ojciec: Cicho!

 

Matka: Może Milicja… co od nas chcą?

 

Ojciec: Cicho mówie!

 

Matka: Jezu drogi, drzwi wyłamią

 

Ojciec: Żywcem nas nie wezmą… podaj siekierę

 

Matka: {biegnie po siekierę} Masz

 

Ojciec: {Pluje wielokrotnie na ręce i szykuje się} Schowam się tutaj, a ty na mój sygnał otworzysz drzwi

 

Matka: A jak  nam coś zrobią? {do siebie}

 

Ojciec: Trzy… Dwa… Jeden… Teraz!!!

 

{syn wpada do domu, ojciec robi z daleka ciężki zamach nad głową, lecz na widok syna siekiera wypada mu z rąk}

Ojciec: Synek?

 

Syn: Mamo! Tato! Jak dobrze was znowu widzieć, tyle lat!

 

Matka: Jaśku, Jasiczku, co się z tobą działo tyle czasy! Myśliśmy, że nie żyjesz!

 

Syn: Długo by opowiadać

 

Ojciec: Mój synu! Wyrosłeś, cieszę się , że wróciłeś!

 

Syn: Jak dobrze was widzieć, po dziesięciu latach wrócić do rodziny, znowu zobaczyć te wspaniałe tereny, lasy, drzewa, cud!

 

Ojciec: To powiedz w przybliżeniu, gdzie byłeś?

 

Syn: We Włoszech, wtedy na stacji…

 

Ojciec: We Włoszech? To nas tu o mało komornik do grobu nie wpędził, a ty wakacje last minute urządzasz?

 

Syn: Ale tato…

 

Ojciec: Jednak ta siekiera to chyba nie na darmo przyniesiona!

 

Matka: A uspokój się stary, mało ci kłopotów!

 

Światło na pijaczków na ławce:

 

DI: Jaki piękny obrazek

 

DIII: Toż to awantura na sto fajerek

 

DI: Właśnie.. ty tego nie pojmiesz to jest inne życie

 

DII: Jak byłem mały to mama mi mówiła, że nie ma kochającej rodziny bez awantury co jakiś czas

 

DIII: I co?

 

DII: Patrz {podwija nogawkę} tu mam ślad po kiju, tu… {na brzuch} po bacie…

a tu… {na rękę} to moja ulubiona {z dumą} matka tak się wściekła, że nawet patelnia  pękła, to były czasy!

 

DI: Ale jak na twojej ręce?

 

DII: Nie! Na ścianie, tylko odłamek mnie ugodził!

 

DI: I co teraz?

 

DII: Z matką?

 

DI: Nie

 

DII: Z ręką?

 

DI: Nie!

 

DII: To z czym?

 

DI: Z patelnią!

 

DII: Na złomie wzięli, jeszcze zarobiłem, taka siła miłości!

 

{Koniec}




Scena III:

 

W domu. Stół na środku, krzesła. Uczta z okazji powrotu syna.

 

Na początku przychodzi ojciec z synem, gazeta na krześle, ojciec ją bierze rozkłada.

 

Ojciec: To powiedz synu, gdzieżeś to dokładnie był.

 

Syn: aaa.. Pociąg, do którego zostałem wepchnięty dojechał do Neapolu. Z początku myślałem, że jestem w Polsce, bo dworzec jakby podobny, śmieci wszędzie, tylko inaczej pachniało.

 

Ojciec: Pizzą?

 

Syn: Nie.. delikatnie mówiąc to stęchlizną, u nas co najwyżej to kapustą dawało.

 

Ojciec:  Po twoim stroju widzę, żeś nie głodował?

 

Syn: W rzeczy samej, zaraz po przyjeździe do Neapolu, podeszło do mnie dwóch panów, zaproponowali pracę i..

 

Ojciec: I..?

 

Syn: Mieszkanie!

 

Ojciec: To fantastycznie!

 

Syn: Taa… do dziś czasami nie mogę się wyprostować.. tak mnie w krzyżu łamie {nachyla się nad stołem, chce wziąć ciastko}{łapie się za plecy) aał…

 

Ojciec: Basia, Basia!

 

Matka: Nie Basia tylko Prostamol

 

Syn: O nie nie nie nie, mi już samemu przejdzie!

 

Matka: Jak chcesz

 

Ojciec: To co robiłeś, że złapałeś taką dolegliwość?

 

Syn: Nic tata nie słyszał? W telewizji o tym mówili. Obóz pracy to był. Musiałem charować, tyrać godzinami, spać się nie dało, bo sąsiad łóżko wyżej sikał na głowę w nocy, a szczurów to normalnie… multum, ale to akurat dobrze, jedzenie było

 

Ojciec: Ty synuś  nie krzycz tak, bo widzę, żeś zarobił

 

Syn: Taa…nie pamięta ojciec przysłowia? Pierwszy milion trzeba ukraść, w tym wypadku tylko garnitur i kilkanaście tysięcy, ale zawsze to coś

{po chwili}

O… byłbym zapomniał, przywiozłem wam prezenty

Ojciec: Kradzione? Do tego ręki nie przyłożę, komornik i tak już na gospodarstwie siedzi…

 

Syn: Spokojnie, za Ojro kupione { bierze do ręki swój neseser}

Dla ojca specjalnie… Włoska Chałwa… jest miękka, lecz w dużych ilościach zakleja twarz

 

Ojciec: Dziękuje {ze zdziwieniem}

 

Syn: Dla taki Prosto ze słonecznej Italii zapałki wodoodporne, długie do pieca, można pogrzechotać {grzechota}

 

Matka: Oj dziękuje skarbie

 

Ojciec: No i z czego tu się cieszyć? Z kawałka białej masy i grzechotki?

 

Syn: A ojciec to od razu niezadowolony… to był tylko taki wstęp… na teraz…

Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie… niebawem… nie wszystko jeszcze ustalone, więc nie chce mówić o niczym

 

Ojciec: Dobra, dobra…

 

{matka przynosi zupę}

 

Matka: Proszę synku jedz

 

Syn: Oj dziękuje mamusiu

 

 

Ojciec: Nie ma to jak pyszna zupa, żono moja!

 

{zaczynają jeść}{syn zaczyna się dławić}{wyciąga sznurówkę z zupy}

 

Syn: Co to u diabła jest?

 

Matka: a przesadzasz, przesadzasz, wpadło coś najwyraźniej i tyle.

 

Syn: W takim razie jak już nie jestem głodny. Dziękuje mamo

 

Ojciec:  Ja też dziękuje

 

Matka: To ja odniosę

 

{matka odnosi i wraca}

 

Syn: Z racji mojego powrotu, przygotowałem wiersz okazjonalny! {z dumą}

 

Ojciec: Wal synu, nie oszczędzaj starego ojca!

 

 

 

 

Syn” hmm {chrząka, staje na krześle}

 

 


„Polsko! Kraino moich marzeń od małego

Będąc daleko, nie zapomniałem twojego

Zapachu, bo tu na wsi cuchnie przeraźliwie.

Modliłem, modliłem się do Boga gorliwie

Bym tu kiedyś wrócił, bo jednak sentymenty

Cieszą lub przeszkadzają, jak wódka dla mendy

W kraju tak dalekim, jak banan na drzewie

Przez kilka zim długich czułem się w potrzebie,

Bo wszędzie dobrze, lecz w domu najlepiej równo

Choć tam mleko i miód, tutaj tylko gówno”

{przy mówieniu gówno, mówi gu-głośno, w-cicho, no-pod nosem}

 

Matka: Brawo, brawo, piękne!

 

Ojciec: { patrzy groźnie na matkę, kiwa głową} Nie będę owijał w bawełnę: Mickiewicz to z ciebie nie będzie {głupi śmiech}

 

Matka: Oj przestań… starał się chłopak, to trzeba docenić

 

Syn: Co to? Ktoś puka? To ja otworzę

 

Matka: Ojciec, choć do sypialni, naprawisz krzesło {wychodzą}

 

{syn u drzwi}

DI: Witam szanownego pana! {ściąga czapkę, skuleni, jakby pokłony}

Jak zdrowie jeśli można spytać?

 

Syn: Nie narzekam!

 

DII: Miło to słyszeć, czy nie wspomógłby nas wielmożny pan małą darowizną?

 

Syn: A na co panom pieniądze?

 

DIII: Na towar luksusowy, ale i tutejszy! Dobra, bo Polska jak to mówią!

 

Syn: Niech już będzie! Macie! {daje w łape 10zł} Tylko mam jedną prośbę {groźnie} Zróbcie ….{szeptem}

 

{chwilę tłumaczy} {wychodzą}

 

Syn: {głośno} Matka! To ja idę się położyć!

 

Matka: {z innego pokoju} Śpij dobrze! Aha jeszcze jedno, prąd po dziesiątek odcinają…

 

{ściąga buty,  marynarkę, chce się położyć, lecz gaśnie światło}

 

Syn: Halo, Halo, proszę nie gasić, halo, czy można stąd zadzwonić na miasto? Pytałem się o coś! Małżonka się niepokoi!

{gasną stopniowo wszystkie światła}{dziadki wchodzą z latarką po chwili}

 

DI: Cicho być… ciii.. śpi

 

DII: Trza go obudzić.

 

{idą kucając}

 

DIII: Żeby się jego ojciec nie obudził, bo dopiero będzie..

 

DII: Pssst! Panie.. obudź się pan!

 

Syn: Co jest… { budzi się energicznie}

 

DII: Wszystko ustalone i gotowe według pana zaleceń…

 

Syn: Dobrze

 

DIII: A opłata manipulacyjna?

 

Syn: {sięga do kieszeni marynarki} Macie….

{Dziadki całują rękę} {odchodzą zafascynowani}

 

Syn: Tylko ma być dobrze zrobione…

{zaczyna się ubierać we frak, muszkę, pisze list i kładzie go na stole, wychodzi w pośpiechu}

{matka nad ranem budzi się i przychodzi do pokoju i nie zastaje syna}

 

Matka: Jezus Maryja! Gdzie on jest? Mężu!!! Chodź szybko!!! Obudź się no… szybko! Jezus Maria!

 

Ojciec: Czego krzyczysz tak z rana!

 

Matka: Synuś! Gdzie on? Znowu nam zaginął!

 

Ojciec: Eee! Pewnie wyszedł za potrzebą!

 

Matka: Pewnie znowu go porwali!

 

Ojciec: Nie kompromituj się kobieto, nie kompromituj!

Patrz na stół! List nam zostawił! Czytaj…

 

Matka: „Drodzy rodzice! Musiałem wyjść! Jeśli przyjdziecie do Opery o godzinie 20 dzisiaj dowiecie się kim naprawdę jestem! Pa

 

Ojciec: Widzisz?

{wychodzą}

 

Matka:

Scena VI:

Ciemno na prawie całym obszarze, na przodzie lekkie światło, by było widać postacie..

 

Ojciec: Po co on nas tu sprowadził?

 

Matka: Miał swój cel pewno.

 

Ojciec: Ciekawe jaki? Znowu jakieś nudy…

 

Matka: Przestał byś już marudzić, on tu dla nas niespodziankę urządza..

 

Ojciec: Nie mogę się doczekać… { z ironią}

 

Matka: Siadaj…

 

 

{z tyłu sceny chórek, tzn. wiele osób, stojących jak chórek}

{wychodzi osoba w peruce, blond, jak Rubik} { zaczyna machać batutą, zaczynają klaskać}

„Niech mówią, że to nie jest miłość” zaczyna lecieć, oni tylko ruszają ustami, dwóch niby solistów, skrócona wersja tego! Syn jest przebrany za Rubika, w smokingu i peruce! W czasie tego dziadki robią bydło! Przewracają! (by nie było monotonnie)

 

Grają…

 

{KONIEC} ®